Droga Klaudio
Z góry mówię, jeżeli nie jesteś na siłach psychicznie tego czytać, to nie musisz, strona i tak będzie istnieć przez kolejny rok i nigdzie się nie wybiera. Ta wiadomość będzie (w większości) przeprosinami i wyjaśnieniami, czemu zrobiłem jak zrobiłem, coś na co zasługujesz. Bardzo dużo myślałem w ostatnim czasie o wszystkim co się stało i bardzo tego żałuję. Obiecałem być dla Ciebie wsparciem i zawaliłem tę obietnicę najgorzej jak się dało. Spojrzałem w tej sytuacji tylko na swoje uczucia, nie spojrzałem kompletnie na fakt, że to Twój pierwszy związek i kompletnie nowa sytuacja, strasznie Cię za to przepraszam.Byłem w bardzo złym miejscu psychicznie, poziom emotional distress, jakiego nigdy nie przeżyłem. Mój dzień to było wstanie, zrzyganie się ze stresu, patrzenie jak umiera mój najukochańszy pies, praca, uczelnia, patrzenie jak umiera moja mama i tracę z nią kontakt, ciągły czas z moim ojcem, którego obecność po ostatnich akcjach przyprawia mnie o paraliż i spanie po 4-5 godzin, bez czasu nawet na wyzdrowienie przez weekend, a wszystko w nawrocie depresji i ciągłym stresie o dom. Były dni, gdzie szczerze miałem wrażenie, że jestem na skraju psychozy i rozważałem wysłanie się do psychiatryka, żeby nafaszerowali mnie lekami i żebym nie musiał myśleć. Czułem, że resztka mojego życia znika, kawałek po kawałku. Czy uważam to za jakąkolwiek wymówkę? Nie, chcę po prostu, żebyś wiedziała, że złość nie była na Ciebie i przepraszam Cię za to, że to w Twoim kierunku ją wyraziłem. W momencie, gdy napisałaś mi to, co napisałaś i przez to, jak nagłe to było, poczułem jakby do końca zawalił mi się świat, jakby ktoś odebrał mi ostatni sens do robienia czegokolwiek. Kurczowo łapałem się jakiejkolwiek myśli o Tobie i wyjazd do Ciebie był najbliższą z nich, dlatego tak źle na to zareagowałem. Bałem się, że stracę jedyną bliską mi osobę, a finalnie sam to spowodowałem. Nie uważam tego za żadne usprawiedliwienie, tak jak mówiłaś, nie miałaś skąd się spodziewać, że będziesz mieć meltdown akurat wtedy.
Wiedz po prostu, że słowa wtedy wypowiedziane były efektem frustracji i strachu, nie tym, co kiedykolwiek o Tobie uważałem/uważam. To nawet nie była złość, co załamanie. Zawsze patrzyłem na Ciebie jako na cudowną osobę, a słyszenie o tym ile przeżyłaś w życiu wywoływało chęć pokazania Ci, jak miło może tak naprawdę być. And I failed at that. Szczerze, usłyszenie o tym, jak zniszczyłem Ci wizję osoby dla Ciebie czułej mnie rozjebało, bo to ktoś, kim zawsze chciałem dla Ciebie być i nic nie sprawiało mi tyle radości, ile słowa, że czujesz się ze mną dobrze. Przepraszam strasznie, że zniszczyłem to uczucie w tak idiotyczny sposób. Mój stan kompletnie nie usprawiedliwia tego co się stało i chciałbym mieć tak racjonalną wizję tego wtedy, jak mam teraz. Przepraszam Cię, bo jedyne na co zasługujesz w życiu po swoich przejściach to miłość i dobro, nie to, co zrobiłem. Jedynym, kto zachował się egoistycznie w tym wszystkim jestem ja i łamie mi serce myśl o tym, jak się z tym czułaś. Gardzę agresją po tym co działo się w moim domu i zawsze też chciałem, żebyś wiedziała, że nic nigdy Ci nie zrobię, bo chciałem domu pełnego miłości i bezpieczeństwa. Przepraszam, że w tym zawaliłem i dałem Ci takie impression pierwszego związku.
Chcę żebyś wiedziała, że jesteś niesamowitym człowiekiem. Dbałaś o mnie w moich najgorszych momentach, gdy wszystko waliło się na łeb. Dbasz o wszystkich, o swoją mamę, siostrę, przyjaciół (z naciskiem na siostrę i mamę, wasze relacje są bardzo wholesome). Masz oryginalne ambicje, które szczerze mam nadzieję, że spełnisz. Wkładasz w rzeczy które robisz takie nakłady energii, o jakich inni mogliby tylko pomarzyć. Wiem, że powtarzałem to Tobie milion razy i wątpię, że w to wierzysz, ale pokój staje się po prostu weselszy, gdy się w nim pojawisz. Widziałem Cię taką odkąd pierwszy raz porozmawialiśmy w szkole, spędziłem niejedną noc myśląc o tym, jak Cię za to podziwiam. Zawsze bardzo mi zależało, żebyś też to widziała i przepraszam, że wywołałem u Ciebie odwrotne uczucia.
Przepraszam także za każdy inny moment, gdy sprawiłem Ci przykrość, przykro mi, że czułaś, że nie cieszę się z Japonii. Jestem strasznie dumny, że tam jesteś, poczułem to chyba szczególnie wysyłając Ci paczki i pisząc Twój adres na nich. Często widząc zdjęcia łapie mnie realizacja, że naprawdę chodzisz po tych ulicach, schodach, restauracjach i aż zapiera mi dech w piersi. Wiem, że zraniło Cię to, jak mówiłem o tym, żebyś nie znikała, ale to był mój osobisty strach przed zniknięciem, z tego wyjazdu zawsze bardzo się cieszyłem. Strasznie chciałem zobaczyć Twój rozwój osobisty tam i poniekąd nawet zazdrościłem Ci takiej możliwości. Wybacz, że tak Cię zraniłem.
Podsumowując, jest mi po prostu okropnie wstyd za to, co zrobiłem i nigdy na to nie zasłużyłaś. Wstyd mi za to, jak nie okazałem potrzebnej Ci empatii, szczególnie, że stałem wiele razy w sytuacji, gdy ktoś bliski nie rozumiał moich traum i wiem, że to boli. Tęsknię za Twoim uśmiechem, za nazywaniem mnie gauganem, za widzeniem każdej najmniejszej głupoty jaką mi wyślesz, za yapping sessions (nawet jak połowy nie rozumiałem), za leżeniem bezczynnie, za każdą najmniejszą interakcją z Tobą. Za wszystkimi zdjęciami z Japonii, Twoją muzyką, estetyką, wszystkim, czym się ze mną dzieliłaś. Często zastanawiam się, czy Ty za mną też. Czy piszę to wszystko z nadzieją, że jest jeszcze na nas jakaś szansa? Yeah, nie będę nikogo okłamywać. Nie oczekuję tej szansy teraz, nie oczekuję też wybaczenia, ani odpowiedzi na to wszystko. Rozumiem, że jesteś w miejscu swoich marzeń + potrzebujesz swojej przestrzeni na swoje problemy i nie mam zamiaru już tego w żaden sposób psuć. Wręcz nie myśl o tym w Japonii, tak jak mówiłem, nie oczekuję odpowiedzi. Mówię o przyszłości, chciałbym być w niej opcją, czy to od momentu (jeżeli taki będzie) zobaczenia się znowu na żywo, czy jakiegokolwiek, w którym poczułabyś się z tym dobrze. Nie mówię też o od razu wróceniu z grubej rury do siebie, tylko o małych krokach, które pozwoliłyby Tobie znowu mi zaufać. Tak jak zresztą wszystko inne, wedle Twojego tempa. Bo zawsze chciałem być w Twoich problemach pomocą i przepraszam, że nie wyłapałem, że to jeden z nich. Chcę nigdy tego nie powtórzyć, tak samo jak mojej reakcji, dać Ci całe compassion in the world, móc w przyszłości przytulić w takich sytuacjach i pokazać, że nie musi być toksyczne, bo czym jest miłość, jeżeli nie chęcią zmiany na lepsze dla drugiej osoby. Teraz rozumiem to bardziej. W końcu i tak od początku miałem czekać, ile będziesz potrzebować. Kocham Cię taką jaką jesteś, z problemami, niepewnościami i wszystkim co w Tobie siedzi, nadal strasznie chciałbym zrobić z Tobą w przyszłości jakiś fajny cosplay, poczilować w trakcie dziekanek, pojeździć gdzieś nocą i stworzyć parę wykładowczyni - informatyk z trójką kocich dzieci:) Chciałbym też być największym wsparciem, jakie to możliwe i zobaczyć jednego dnia jak wykładasz. Jeżeli przeczytałaś to całe to dziękuję.
-Antek
Oczywiście zrozumiem, jak powiesz nie, nawet się tego spodziewam. Ale plułbym sobie w brodę do końca życia gdybym Cię nie przeprosił i nie spróbował tego naprawić. Za bardzo mi na Tobie zależy i chciałbym Ci pokazać, że nadal jestem tym czułym Antkiem, którego poznałaś - kiedykolwiek w Twoim życiu. Mam nadzieję, że to wszystko nie wywołało u Ciebie przykrości.
Ostatnie wirtualne kwiaty, gdybym nie miał już nigdy okazji Ci ich dać.